Iluzje strachu

on

Pamiętam, że jako mała dziewczynka wraz z moim rodzeństwem, lubiliśmy odgrywać różne energie strachu.
Gdy rodzice wychodzili do znajomych, przed nami rysował się mroczny wieczór, długiej uporczywej samotności.
Nasłuchiwania podejrzanych skrzypień, dziwacznych odgłosów, niczym wprost z krainy zagubionych Dusz.
Z kołaczącym małymi sercami, spodziewaliśmy się tego co najgorsze.

Mieszkaliśmy wówczas w starej poniemieckiej kamienicy, która dla Nas była pełna tajemnic i nieodkrytych zakamarków.
Dla niczym nieskrępowanej wyobraźni i wrażliwości dziecka, była to prawdziwa scena zabaw.
Przez Judasza spoglądaliśmy ( mały otwór w drzwiach, gdyby ktoś nie wiedział ;)) na klatkę schodową.
Światło raz się zapalało, raz gasło, przeszywając nas na wylot lodowatym niepokojem.
Odsunęliśmy na bok świadomość tego, że to było zwykłe automatyczne zapalanie światła. O nie!…Tak !
Dla nas wszystko stawało się podejrzane, karmiło to nasze małe umysły mrokiem i tajemnicą.
Czuliśmy duchy, obce obecności i to było coś!
Zazwyczaj siedzieliśmy tak uzbrojeni w różne sprzęty, by w razie czego móc stawić czoła, tym wszystkim demonom,
które czaiły się tuż za drzwiami.
I muszę przyznać ,że oczekując tego co najgorszego, nie raz tworzyliśmy trudne sytuacje…np. Jakiś głośny pijaczyna uwiedziony mocnym alkoholem, walił nam w okna ( mieszkaliśmy na parterze) albo ktoś niepożądany kręcił się na klatce schodowej i musieliśmy dzwonić po rodziców.
To wszystko dla nas było ekscytujące, wręcz pożądane!
Umysł potrafi wymyślać najgorsze scenariusze. Oczywiście wraz z powrotem rodziców, gdy zapalały się wszystkie światła.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nikły te wszystkie mroczne historie, a strach chował się w nas gdzieś głęboko. Czuliśmy się bezpieczni.
Już jako dorosła osoba miałam wiele przejść z strachem. Kto z Nas nie czuje strachu będąc sam ze sobą. W nocnej ciszy i ciemnym pokoju,na wierzch wypływa wszystko to czego się boimy….a gdy w nasze życie wchodzi zmiana, to już prawdziwe pole dla tych wszystkich strachów, które czaiły się w podświadomości.
Najtrudniejszą rzeczą jest to by pozwolić sobie czuć  strach, przyznać się do niego przed samym sobą.
Dla Mnie przełomowym momentem było to, że go zaczęłam bardziej zauważać.
Co to oznacza?
Często było tak,że jak nieproszony gość spoglądał mi w oczy, ściskał w objęciu, a ja udawałam ,że go nie ma. Uciekałam. Odnajdywałam tysiąc dystrakcji by nie czuć. Telewizor, smartfon, internet…wszystko by nie czuć, by nie patrzeć w tą stronę.
Albo jak często robimy coś kierowani swoim strachem, popychani tą niewidzialna siłą, która składa w nas swe zatrute litanie….szybko, szybko, szybko bo nie zdążysz. Nie zdążę przed czym?
Z własnego doświadczenia wiem,że nigdy nic dobrego z tego nie ma.
Więc może warto się zatrzymać i świadomie spytać siebie dlaczego czuję strach?Przyznać się do niego, bo on zazwyczaj schowany jest pod stertą rzeczy do zrobienia…..cicho szepcze i napędza nasze życie.
Ściska nas, wyciskając wszystkie życiowe soki i nie pozostawia wiele.
Zawsze odczuwałam go jako kamień w brzuchu i gdy się nie zatrzymam, to  mnie przygniata i sprawia,że tonę w własnej głowie.
A gdy pozwolę sobie czuć, pooglądać go z każdej strony to okazuje się,że jest iluzją, kłamstwem. Czymś co nie istnieje. To tylko demony, które sama tworzę.
Tak w nie wierzę , że stają coraz większe i większe niczym balony wypełnione moim szybkim oddechem.
Dlaczego je tworzę? Bo tak jest zabawniej? Ekscytująco? Pragnienie dramy? Czy może pamiętam to własnego dzieciństwa?

Prawda jest taka, że życie jest takie jak je tworzysz, jak je postrzegasz. Gdy wciąż jesteś wypełniony strachem, obawami to będziesz przyciągał sytuacje, które będą odpowiedzią na właśnie takie scenariusze. Gdy pozwolisz sobie na szczerość z Sobą a wraz z tym na świadomość tego co czujesz. Pozwolisz na własną bezpieczną przestrzeń, to otworzą się przed tobą nowe drzwi. Życie nie musi być wypełnione ciągłą nieustanną wyczerpującą walką, może być piękne w swej prostocie. Wypełnione łaską i radością. Może stać się odpowiedzią na to czego pragnie twoje serce.

Ps Świetnie to o czym napisałam obrazuje głupia komedia „Porąbani”
http://www.filmweb.pl/film/Por%C4%85bani-2010-530650
O
czywiście wszystko jest tam maksymalnie prze kolorowane, ale można się nieźle pośmiać i zastanowić się jak często my sami postrzegamy rzeczy przez pryzmat strachu.
Polecam!
Plakat można kupić w różnych formatach. Zapraszam do kontaktu 🙂