Siedziałam sobie nad rzeką…obserwując jak płynie bez oporu swym naturalnym rytmem…czując jak wszystko co się w niej wydarza jest w czystej harmonii. Ważki niczym lazurowe wróżki fruwały wokół…I zdawało się, że snuły opowieści o prostocie i pięknie życia.Nic tam nie było zbędne, wszystko składało się w spójną całość. Zanurzyłam stopy w tej miękkiej wodzie….czując jak mnie przenika wprowadzając świeżość…przyjemnie i cicho. Zdawało się,że nie ma nic więcej,tylko ten naturalny flow, który oczyszczał z każdej błądzącej myśli…sprowadzając mnie do czystej Esencji Życia. ..bez szukania…bez starania, wszystko pojawiło się w darze…bo w końcu zamiast próbować wszystko zrozumieć…odpuscilam…pozwoliłam i dałam się jej ponieść
A to kilka zdjęć zrobionych w magicznym miejscu w Krynkach w świętokrzyskim