stąpam po mchu zielonym, tak jakby świat wokół przestał istnieć…Co tak naprawdę w życiu się liczy?
Poniedziałek szorstki…wypełniony szarością mąci w głowach i nie czuć zapachu nadziei…
Wszyscy pogrążeni w własnych cyklach…smutek kapie z liści.
Nawet pytania pochowały się po kątach i nie pytają czy jest w tym jakiś większy sens?
Jestem tu i otulam się opowieścią brzóz…nasłuchuję dzięcioła, tak jakby był moim sercem…stuk..stuk.tukk..stuk…puk
Jestem tak empatyczna, że przysiadłabym na tym pniu i załkała łzami wszystkich, którzy się pogubili.
A jednak moja świadomość rozszerza się i wiem,że to nie moje uczucia…pytania czy wątpliwości.
Przytulam sosnę i zwyczajnie wiem,że wiem. Pozwalam temu być, wsłuchując się w własny rytm…tą czułość niewysłowioną, która pulsuje w moim ciele i wyrwać się chce niczym wolny ptak…poszybować hen hen i każdego dnia śpiewać swą pieśń ISTNIENIA…bez jakichkolwiek oczekiwań…
Z RADOŚCI BYCIA TUTAJ
Ilustracja na grubym papierze
Format: A3
Dostępna!