Pełna paleta, pełne doświadczenie.

Kiedyś rysowałam z małą dziewczynką. Pierwsze, co zrobiła, to podzieliła kredki, odkładając wszystkie ciemne kolory: czarny, granat, brązowy, zgniła zieleń.
I słodko oznajmiła:
– Tych kolorów nie lubię.
– Ok, a jakim kolorem namalujemy nocne niebo? Zapytałam.

Dziewczynka chwilę się zastanowiła i po chwili odpowiedziała.
–   Granatowym. 
–   No właśnie. Czy nocne niebo jest brzydkie? Zapytałam.
–   Nie, piękne, bo widać gwiazdy! – odparła.
Wyciągnęła granatową i czarną kredkę z odłożonych kolorów i przełożyła do wybranych.
–  Chyba jednak lubię granatowy, stwierdziła z szerokim, szczerbatym uśmiechem.
–  Świetnie! A teraz namaluj mi duże drzewo z wieloma korzeniami. Taki piękny szlachetny Dąb
– Szlachetny? Zdziwiła się. Czyli jaki, mądry? Zapytała.

Tak mądry, pełen godności. Szlachetny to ktoś, kto ma czyste intencje.
–   Czyli kieruje się sercem jak ja!
Nie wiedziałam, że drzewa takie potrafią być, roześmiała się, następnym razem muszę się im bardziej przyjrzeć. 
–   Tak, możemy dużo się od nich nauczyć. Dąb na przykład ma w sobie siłę, stabilność.
Dziewczynka spojrzała na kartkę papieru.
–  A liście też mam narysować? – zapytała niepewnie.
Tak dużo liści, to jakie kolory wybierzesz?

Dziewczynka wyciągnęła kolejne kredki: zieloną i brązową.
Przez dłuższą chwilę przyglądała się swoim kredkom, po chwili oznajmiła.
–  Chyba jednak przydadzą się wszystkie kolory.

Wszystko istnieje i tańczy w naszej codzienności.
Pytanie tylko, na ile pozostaniemy otwarci, by przyjąć pełną paletę kolorów, obejmując całość doświadczenia, a nie tylko wybrane odcienie.

Leave a Reply