Ostatnio wędrowaliśmy po naszej pięknej polskiej krainie, a dokładnie wdrapaliśmy się na szczyt Łysicy.
Zadziwia Mnie bogactwo tej ziemi i to co nie jest widoczne na pierwszy rzut oka a raczej widoczne gdy twoje uszy są otwarte i potrafisz słuchać.
Wspaniale było zaobserwować, jak wspinając się na szczyt tej starej góry, ludzie których spotykaliśmy na ścieżce mieli w sobie określony cel.
Taka to już chyba mentalność wyznaczania sobie celów.
Z punktu A do punktu B
Zauważyliśmy, że ludzie szybko wchodzili i szybko schodzili.
Na całym szlaku było mnóstwo cudnych miejsc na odpoczynek.
Naturalnie stworzonych ławeczek z starych konarów, wśród zielonych paproci.
Miejsca, które aż się proszą, by zatrzymać się na dłuższą chwilę.
Muszę przyznać ,że należeliśmy do mniejszości, gdyż większość pędziła z dołu do góry…z góry do dołu.
Oczywiście nie jest to nic złego….ale .
No właśnie jest ale!.. Gdy biegniemy z jednego celu do drugiego, to wiele nam w życiu umyka. Mając wszytko tak dokładnie określone i przemyślane, nie zauważamy bocznych krętych dróżek , które mogą nas zaprowadzić w zupełnie odmienne miejsca znacznie bogatsze i spełniające.
Czy nie cudownie jest zatrzymać się i smakować cały bukiet lasu…zapachy… odczucia….inspiracje…..wsłuchać się… oddychać…dostrzegać…czuć…smakować ….
Bo chyba nie chodzi tylko o cel…liczy się cała ścieżka i jej bogactwo doświadczania.
Taka w tym moja refleksja.Sama zauważam w swoim życiu jak wiele mi umyka i jak mogłoby być wiele więcej …….gdybym tylko zawsze pamiętała ,że liczy się prawdziwa obecność, uczucie bycia żywym, a nie kimś kto wciąż podąża tymi samymi wzorcami czy ścieżkami.
Bo w sumie to dokąd się tak spieszymy? Umierać?…….więcej pragnę więcej życia!
Oto kilka kadrów w moich odczuciach tego miejsca
06.2015