Jesień sprzyja wewnętrznym krajobrazom, jakiś cykl się zamyka i to nie tylko w przyrodzie.
Mościmy sobie dziuplę w wygodnej melancholii, a może to święto duchów i innych światów skłania nas do większych refleksji….nad sobą… życiem.
Październik rozbrzmiewa chłodnym deszczem i pytaniami, na które często nie mamy czasu, zbyt zajęci kołowrotkiem zdarzeń.
Wiem,że dla każdego to osobiste wybory czy ścieżka i mój szacun…;)
Choć nie raz burzy mi się krew i nie mogę pojąć obojętności, braku tej głębszej warstwy w smartfonowej rzeczywistości.
Tak wiem te cuda technologiczne….telefony, ajfony….tablety…internet pięknie mogą nam służyć ale….
…czy w tym skrolującym i szybkim świecie, nie gubimy gdzieś tej prawdziwej wrażliwości, współodczuwania i prawdziwych zmysłowych doznań.
Patrzenia sobie w oczy i czucia złotej nici z której utkane są nasze serca.
Rozmów prostych, a jednak tak żywych jak moje czułe koty.
Coraz bardziej gdy rozglądam się wokół widzę więcej ścian, wzrok który nie patrzy wprost, a raczej tonie w wirtualnej rzeczywistości, wystukując na swej małej klawiaturce rytm ułudy.
Ciało oderwane od podłogi zapomina,że ma nogi.
Zapomina,że Jest…..szybuje i szuka…głodny.
Tak, wiem łatwiejsze wydaje się serfowanie i uciekanie w plastikową nierealność, od odczuć własnych i prawdziwych…
Czasem nawet bardzo zagubionych.
Nie raz wzbiera w nas morze łez, żebrząc o trochę naszej uwagi…a my zwabieni kolejnym kolorowym obrazkiem odsuwamy własne uczucia. Jesteśmy bardziej “tam” niż tu. Marząc o życiu z tysiącem laików jak ktoś tam.
Tak sobie dzisiaj czuję ten temat i może jestem bardzo dosłowna, ale gdy ostatnio jechałam autobusem, to przeraziły mnie puste ciała wokół zapatrzone w małe plastikowe ekraniki. Czujemy się samotni, gdy nie mamy ze sobą swojego małego nowoczesnego świata.
Nawet młoda para siedząca naprzeciwko siebie rozmawiała za pośrednictwem Pana Mesengera. Co jest?
I nie jestem stronnicza ,bo temat jakże mi bliski.
We wszystkim można znaleźć równowagę. Balans.
Te cuda techniki pięknie nam służą w komunikacji. I jestem szczerze wdzięczna za to,że moja sztuka może dotrzeć nawet na koniec świata i to w dwie sekundy.
Jestem wdzięczna, że mogę dzielić się sobą i swoim światem tutaj w tej wirtualnej przestrzeni….rozmawiać z Australią czy Krakowem…tak prosto!
Jednak mam świadomość jak łatwo utracić tą równowagę i czasem łapię się na tym gdy przekraczam tą cienką granicę między wirtualnością a prawdziwym czuciem,życiem…
Wtedy odłączam się, obejmuję swoje ciało jak swoje życie, pragnąc poczuć trawę pod stopami i mruczącego kota na sercu:) Smaków tak wiele, które łatwo przegapić, szukając wrażeń wszędzie tylko nie w swoim otoczeniu…
Pozwólmy Sobie od czasu do czasu na spotkanie ze Sobą ….wyłączmy internet, telefon, ajfony, smartfony ….
To moje takie osobiste odkrycie…Tak płynie inspiracja, kreatywność,zmysłowe czucie
Tylko gdy jestem odłączona od Sieci…zaczynam prawdziwie słyszeć Siebie.